PP i nie PP, bo każdy sam kieruje życiem, decyduje, czy będzie dłużej trwać w cierpieniu, czy nie. Jeśli ma toksyczną rodzinę, może odejść. Jest samotny - może przebywać wśród ludzi. Nie ma pieniędzy - zrobić wszystko, by jednak je zdobyć. Niby "łatwo powiedzieć", ale to jest prawda, bo my nie jesteśmy stworzeni na niewolników, a sami się nimi mianujemy, na przykład wmawiając sobie, że tego nie mogę, bo mnie wyrzucą z domu, ze szkoły, z pracy. Wyrzucą to wyrzucą, wtedy będziesz wolny. Na razie na wielką pomoc mnie nie stać, bo jest we mnie zbyt dużo lęku, ale chociaż daję bezdomnym, by mieli na wódę i nie musieli kombinować. Piszę z różnymi pokrzywdzonymi losowo i mówię im, że kiedyś razem uciekniemy, nie piszę tego na sucho, nie wierząc. Wierzę, że spotkam się z pewnymi osobami i będziemy robić to, o czym zawsze marzyliśmy. No i nawracanie słowne, staram się nie reagować przemocą na przemoc, raczej ją załagodzić i obudzić w ludziach poczucie, że stosując przemoc, robią źle. Ja wierzę w przyciąganie, ale nie tak gorliwie, ta wiara jest dla mnie czymś naturalnym, ale nie fascynującym. Wiem, że można, ale tego nie stosuję, mam jakieś bariery, które tłumaczę tym, że Bóg woli, abym jeszcze trochę się przemęczyła, by zostać całkiem oczyszczoną. Na razie nie przyciągam, bo nie mam własnego kątu, a to jest moim głównym problemem, który może się zmienić najwcześniej za 11 miesięcy. Reszta to rzeczy poboczne, z których sporo rozwiąże się automatycznie wraz z przeprowadzką.
PP i nie PP, bo każdy sam kieruje życiem, decyduje, czy będzie dłużej trwać w cierpieniu, czy nie. Jeśli ma toksyczną rodzinę, może odejść. Jest samotny - może przebywać wśród ludzi. Nie ma pieniędzy - zrobić wszystko, by jednak je zdobyć. Niby "łatwo powiedzieć", ale to jest prawda, bo my nie Pokaż całość