Anonim
Mam dobre życie. Wstaję o 12, palę szluga, jem śniadanko, pogram sobie na kompie i/albo na gitarce, walę wiadro, idę do siostry oglądać z nią serial/anime, wracam do domku o 18, pobawię się z siostrzeńcem, znowu opcjonalnie wiadro lub joint, jem obiad przygotowany przez mamę, gram w lola parę rundek i potem wieczorem z siostrą drugą oglądamy coś na kompie, na koniec szlug i do spania. I tak praktycznie codziennie, a jednak czuje ze czegoś brakuje, mam takie uczucie pustki, czasem dopada mnie znienacka. W nocy często płaczę za babcią, tęsknie za nią :(. Gdyby nie zioło i siostry to nie wiem czy bym dalej ciągnęła to żyćko. Jak coś zmienić? Poszukać pracy? I co to da, oprócz tego że będę miała trochę więcej pieniędzy a przyjemności... Ehh, narzekam jak stary dziad.
silk
Może drugiej połówki brak?