Przede wszystkim, kiedy ktoś coś kradnie, to zgłasza się to na policję lub, jeśli chcemy rozwiązać coś skuteczniej, do biura detektywistycznego i całą robotę karzemy odwalić ludziom do tego wyszkolonym. Podejrzewam jednak, że gdyby to był incydent jakiejś bliskiej mi osoby, cóż, przyjaźń ze złodziejem nie jest dobra, gdyż - skoro już ukradł serce - to może ukraść jeszcze więcej. Skończyłoby się to zerwaniem naszego przyjacielskiego kontraktu. Jak bym odzyskała zgubę? Hmmm, długotrwałe więzienie podejrzanego o bycie kradziejem oraz bezlitosne tortury w końcu rozplątałyby mu język i grzecznie wyśpiewałby, gdzież to je zakopał. Ewentualnie można posłużyć się psem tropiącym. Myślę, że ten problem dałoby się jakoś rozwiązać.
Przede wszystkim, kiedy ktoś coś kradnie, to zgłasza się to na policję lub, jeśli chcemy rozwiązać coś skuteczniej, do biura detektywistycznego i całą robotę karzemy odwalić ludziom do tego wyszkolonym. Podejrzewam jednak, że gdyby to był incydent jakiejś bliskiej mi osoby, Pokaż całość