Nie opowiedziałem chyba o koncercie tym w niedzielę. Przez połowę Analogsów z ziomkami podpieraliśmy ścianę (wcześniej jak grał jakis gównosupport to w ogóle siedzieliśmy z piwem i zamulaliśmy), bo koleżanka miała tego dnia niefajna sytuację i jej całkiem uciekł humor na zabawę. Stoimy tak i patrzymy na jedno z najdzikszych pogo jakie widzieliśmy w życiu. No, ale mnie potem wciągnąło, stwierdziłem że nie ma chuja, wbijam w ten rozpierdol. Nie przewidziałem niestety jednego czynnika, jakim była mokra od potu, śliska jak skurwysyn podłoga w miejscu największego rozpierdolu. No i jak tam wskoczyłem z rozpędu, to nagle ziuuuuuu... I z wdziękiem zajebałem o podłoże. Ale zanim zdążyłem zrozumieć, co się właśnie odjebało, jakiś panczur mnie podniósł :----D Fajnie było, naprawdę bardzo fajnie. Potem jak Analogsi skończyli grać, a ja wróciłem do ekipy z tryumfalnym "ŻYJĘ!", to oni stwierdzili, że a chuj, idziemy pod barierki. I poszliśmy, przez całe Farben Lehre znów pod samiuteńką sceną, koleżanka się rozkręciła, a pan Wojtek tak jak Zenek poprzedniego dnia puszczał do niej oczko co chwila.
Nie opowiedziałem chyba o koncercie tym w niedzielę. Przez połowę Analogsów z ziomkami podpieraliśmy ścianę (wcześniej jak grał jakis gównosupport to w ogóle siedzieliśmy z piwem i zamulaliśmy), bo koleżanka miała tego dnia niefajna sytuację i jej całkiem uciekł humor na zabawę. Pokaż całość