Na różne sposoby. Najwięcej radości dała mi pierwsza praca w ogrodnictwie, półtora roku murowanego szczęścia. Od tamtej pory moje życie się zupełnie odmieniło, otworzyłam się na ludzi, nabrałam śmiałości, poznałam wielu znajomych, zaczęłam chodzić często na imprezy i ciągle z kims się spotykałam. Praca dawała mi radość, caly czas na świeżym powietrzu, dużo fizycznego wysiłku ze świetną ekipą. To najlepsze, co mi się przydarzyło. Nie musiałam czytać książek o rozwoju, wstawałam pełna energii i szczescia, ciągle się śmiałam, miałam silę i chęc, by po pracy zajmować się czymś w domu i ogrodzie, imprezować. Moja metoda na szczęście to robienie tego , co kochasz i otaczanie się ludźmi. Kiedy jest mi źle, zawsze się zwierzam bliskim znajomym, piję piwo dla uspokojenia, robię coś praktycznego. Myślę pozytywnie, spędzam czas poza domem. Na smutki pomaga przyjaźń, praca, jakieś zajęcie, szczere rozmowy, imprezy. Już nie pracuję w moim przybytku szczescia, ale gdyby odjac pewne osobiste problemy, jestem nastawiona pozytywnie i pelna zycia. Nie robię rzeczy destrukcyjnych. Wszystko, co zle, przemija! Zawsze po burzy i deszczu wychodzi słońce. Niektore zle momenty trzeba przeczekać, dalej robiąc swoje. Mozesz miec jeden czy dwa problemy, ale one zawsze w koncu sie rozwiazuja, zle emocje opadaja, dlatego nigdy nie mozna sie poddawac. Odpoczac, wyplakac, nabrac sil i isc dalej, pocieszac sie nieraz na siłę choćby przez butelkę wina, aby moc spojrzec przez różowe okulary. Nikt za nas zycia nie przezyje, więc nikt nie moze ani nic na nasze zycie wplywac. Musimy odcinać się od wszystkiego(i wszystkich), co toksyczne i wprawia nas w dołek. Jak podjelam prace w lesnictwie, dziekowalam Bogu, ze nie pozwolil mi sie poddac, kiedy ja chciałam, bo nie przezylabym najpiekniejszych chwil w zyciu: prawdziwej przyjazni, milosci, dumy z siebie, wiem tez, ze dalam duzo z siebie dla innych ludzi. Trzeba robic cos dla innych, to wartosciowe... I polubić wrogów. Nienawisc bardzo niszczy. Zemsta to zamkniete kolo. Podaję rękę ludziom, ktorzy mnie krzywdzili i poniżali. Piłam z nimi nieraz i jestem dumna, bo wiem, ze na ziemskim planie i tak nie ma rozliczenia. Jestesmy rowni i kazdy jest jebniety w jakims sensie, musimy trzymac sie razem, ze wszystkimi!
Na różne sposoby. Najwięcej radości dała mi pierwsza praca w ogrodnictwie, półtora roku murowanego szczęścia. Od tamtej pory moje życie się zupełnie odmieniło, otworzyłam się na ludzi, nabrałam śmiałości, poznałam wielu znajomych, zaczęłam chodzić często na imprezy i ciągle z kims się spotykałam. Pokaż całość