Nie lubię, planować, ale dzisiejszego dnia poza pracą w domu idę do pewnej osóbki, którą śmiem nazywać młodszą siostrą. Następnie spróbuję wyjść z domu niezauważona, by spotkać się z Nim. Po kilku godzinach słodkich gestów na środku pustkowia wrócę do domu, zamknę w pokoju i zacznę seans bezlitosnego ryku i nienawiści do samej siebie, żałosna w ch.uj. Jestem jednak zadowolona, bo zobaczyłam dziś mężczyznę, którego dwa miesiące temu błagałam, by zgłosił się na odwyk. Posłuchał. Dziś szedł z uśmiechem na ustach, w czystej koszuli, z siatką pełną bułek. Za rękę trzymał swoją małą córeczkę, nazywając ją swoim słoneczkiem. Wcześniej wyglądało to zupełnie inaczej - zazwyczaj leżał w rowie z rozbitą głową, a jedyne, co kupował w sklepie, to alkohol pod wszelką postacią. Od razu zrobiło mi się ciepło na serduchu. Wiem, że jest w ciężkim stanie i wiem, że będzie potrzebował jeszcze ogromu poświęconego czasu, ale wiem też, że zrobię wszystko, by wytrwał w tym stanie.
Nie lubię, planować, ale dzisiejszego dnia poza pracą w domu idę do pewnej osóbki, którą śmiem nazywać młodszą siostrą. Następnie spróbuję wyjść z domu niezauważona, by spotkać się z Nim. Po kilku godzinach słodkich gestów na środku pustkowia wrócę do domu, zamknę Pokaż całość