Rosalie: -najbardziej w niej przeszkadza mi to, jak bardzo nie może pogodzić się ze swoją śmiercią. Mimo wszystko powinna zamknąć tamten rozdział i w końcu zacząć normalnie "żyć". Emmett:-jest w ogóle coś, czego można w nim nie lubić? Może niech będzie to, jak lekceważąco podchodzi do niektórych spraw lub jak przekłada fizyczne uciechy nad wszystko inne. Jasper: -tak jak u Rose, blondyn za bardzo rozpamiętuje przeszłość. W książce czekałam na sceny z nim, ale niestety nie było ich zbyt wiele :( Alice: -mimo całego swojego uroku, jest czasem za słodka. Każdy ma jakieś smutne lub przygnębiające dni, więc i ona powinna kiedyś przestać się choć na chwilę uśmiechać (nie zrozumcie mnie źle, ale tak przecież jest ^^).Carlisle:-w książce strasznie denerwowało mnie to, jak bardzo doktor jest idealny, wiem jak to brzmi, ale to prawda. Inni Cullenowie na pewno czuli się przy nim gorsi, ale rozumiem, że był też dla nich sporym autorytetem. Esme:
-no cóż, w książkach nie ma zbyt wiele opisów Esme, ale skoro muszę się do czegoś przyczepić - za bardzo matkowała. Może jeszcze za bardzo nie rozumiem jakie emocje nią szargały po stracie dziecka, ale nie potrzebnie zachowywała się jak matka młodych Cullenów. Pewnie utożsamiała ich po trochu ze swoim synkiem, co pewnie w małym stopniu załatało jej dziurę w sercu. Jednak od zawsze chciałam poczytać jakieś historie o szalonej Esme :) Edward:-nigdy nie przepadałam za scenami, w których Edward rozmyślał o istnieniu własnej duszy. Zawsze myślałam, że jest strasznie zakompleksiony i myśli tylko o sobie. Nie dopuszczał nikogo do siebie, bo według niego żadnej nie był godzien, a to nie była prawda. Brakowało mu pewności siebie. Dziękuję za pytanie i mocno ściskam :)
Rosalie: -najbardziej w niej przeszkadza mi to, jak bardzo nie może pogodzić się ze swoją śmiercią. Mimo wszystko powinna zamknąć tamten rozdział i w końcu zacząć normalnie "żyć". Emmett:-jest w ogóle coś, czego można w nim nie lubić? Może niech będzie to, jak lekceważąco podchodzi do Pokaż całość