co sądzicie o moim 1 rozdziale 5 cz zmierzchu?
Pomysł
Od czasu kiedy należę do wampirzego świata bez myśli, że Volturi mogą
znów nas nawiedzić w złych zamiarach jest cudownie.To znaczy wiem, że
kiedyś jeszcze do nas wrócą dokończyć sprawy, których nie skończyli w
taki sposób jaki mieliby zamiar.Ich planem było przekonać wampiry o
bardzo ważnych i potrzebnych talentach do dołączenia do nich, a resztę,
która okazałaby się zbędna zabić. Świadkowie, którzy do nich należeli
mieliby roznieść po całym świecie ,że Volturi nie mieli innego wyjścia, a
i tak postąpili dobrze niektórym darując życie.Byłoby to oczywiście
kłamstwo, ale nikt by się mu nie sprzeciwił, gdyż groziłoby to karą
śmierci.Żałuję tylko ,że Renesmee miała z nimi styczność i już zostawili
jakikolwiek ślad w jej pamięci.Wiem to, bo nieraz nam ich
pokazuje.Jednak nikomu nie jest łatwo ich oglądać, ponieważ przypominają
nam się dni, w których Alice i Jasper od nas odeszli, lęk i strach o
Renesmee, trudne i niecierpliwe wyczekiwanie walki, bojaźliwość, że już
nigdy się nie zobaczymy.Jak to dobrze, że Alice zdążyła wtedy na
czas.Inaczej....Nie nawet nie chce o tym myśleć.Na szczęście wszystko
dobrze się skończyło.Jednak ostatnio cały czas powraca do mnie jedna
myśl, a raczej uczucie.Jest to tęsknota za przyjaciółmi i mamą, bo z
tatą widuję się codziennie.Pozwalam sobie na nie ,ponieważ wiem, że
spotykając się z nimi na pewno nie zrobiłabym im krzywdy, gdyż Charlie
przychodzi do Cullenów codziennie i jeszcze ani razu nie miałm ochoty
się na niego rzucić i uśmiercić, ponieważ za bardzo go kocham.Co prawda
Mike,Jesica,Angela,Eric i Taylor nie należą do mojej rodziny, lecz
również darzę ich silnymi uczuciam.Za bardzo się do nich przywiązałam by
móc pogodzić się z ich odejściem do świata umarłych i jeszcze z mojego
powodu.Znienawidziłabym się za to.Na całe szczęście Renesmee mnie
uodporniła.tzn. przebywając z nią przyzwyczaiłam się do zapachu ludzkiej
krwi .Więc wpadłam na pewien pomysł.Mam nadzieję, że innym się spodoba,
choć pewnie Alice nie trzeba będzie tego powtarzać dwa razy.
-Mam pomysł-powiedziałam podekscytowana.
-Jaki?-spytal Edwrad.
-Skoro nigdy nie zrobiłam krzywdy Charliemu to już nie jestem zagrożeniem dla ludzi.
-Prawda kochanie.
-To..........hm.........Mogłabym się spotkać z przyjaciółmi i z
mamą.-Tak bardzo za nimi tęsknię pomyślałam.Nie chciałam mówić tego na
głos by nie zranić Edwarda.Zaraz zrzucił by winę na siebie,że obarczył
mnie takim losem i odizolował od bliskich.Nie chciałam by tak myślał, bo
to nie prawda.
-Dobrzę, ale masz jeszce ochotę poudawać człowieka czy zmieniasz jadłospis jeśli chodzi o obiad?-zażartował Emmet.
-Bardzo śmieszne.To, że jestem najsilniejszym wampirem w domu to nie znaczy, że zrobię im krzywdę.-odgryzłąm się mu.
-Ten okres trwa tylko rok, więc niedługo rodzinny ranking siły będzie taki jak kiedyś
-Dobrze, dobrze -uległam dla spokoju-To mogę się z nim spotkać ?-zapytałam błagalnie.
-Możesz, ale kiedy?-spytał Edward.
-Myślałam o wyprawieniu przyjęcia.Co wy na to?
-Super!Kolejna impreza!Jupi!-ucieszyła się Alice.
-Jesteś na to gotowa?-zapytał cała reszta
-W 100 %.-Rosalie podeszła do mnie z Renesmee na rękach, a ona jak
zwykle położyła mi swoją cieplutką raczkę na moim chłodnym poliku.Jaka
była między nami różnica temperatury.Odtworzyła mi scenę przyjęcia co
oznaczało, że zgadza się na moją prośbę.W jej wizji przyjęcię wyglądało
tak. Alice dekorowała wszystko jak największą ilością
balonów.Jasper,Emment i Edward w razie czego byli blisko mnie.Esme
podawała gościom posiłki i napoje, a Carlise witał się i rozmawiał z
odwiedzającymi.Było tak pięknie.Oby tak to wszystko wyglądało w
rzeczywistości.Edwrad jak zwykle wszystko widział w swoich myślach i się
lekko uśmiechnął.Gdyby moje serce biło na ten widok napewno by się
zatrzymało lub odwrotnie hałasowało na cały salon.Jasper widząc miny i
czując emocje oglądających marzeń Renesmee też uniósł swoje kąciki
ust.Czasami się zastanawiam jak ,,ludzie " tak twardzi jak my mogli
wykonywać jakiekolwiek ruchy mięśniami.Na szczęście było to
realne.Inaczej nasz świat byłby bardzo ponury.-Dobrze moje
słoneczko.Zrobimy to przyjęcię tak ja to sobie zażyczysz.-Renesmee
miała już trzy latka ,wyglądała na trzynaście ,ale prawie nigdy nic nie
mówiła ,choć umiała.Wolała używać swojego języka.Bardziej wyjątkowego,
który ją wyróżniał i czynił idealną. Po moich słowach klasnęła w dłonie
i powiedziała -Zaczynajmy! Od teraz!Proszęęę!-Jej słodziutki,cieniutki
głosik był jak miód na moje serce,jak śpiew skowronka dla mojego
ucha.Nie mogłam się oprzeć.-Dobrze, ale pod jednym warunkiem, że twoją
prawą ręką będzie ciocia Alice.-Dobrze -i z szerokim uśmiechem tak
szerokim, że odsłoniła rządek swoich bielutkich kiełek poszła do swojej
babci Esme po blok i długopis.Następnie z Alice poszły do stołu wszystko
planować.Miło było się temu przyglądać.Dla mnie obie były
ekspertkami.Jednak jak patrzyłam na Renesmee robiło mi się bardzo
przykro, bo wiedziałam, że zostało jej 5 lat do zatrzymania wzrostu i
końca dorastania.Zostało jej jeszcze pięć lat dzieciństwa, a w tym
jeszcze będzie nastolatką, więc trzeba odjąć kolejne dwa lata.Ale
postanowiłam się już nie zamartwiać, by nie psuć innym humoru.Alice
powiedziała, że Renesmee prosi mnie bym do nich dołączyła i im
pomogła.Teraz w naszym domu były cztery grupki.1, w której byłam
ja,Renesmee i Alice.Planowałyśmy przyjęcię.2-Jasper i Emment.Oglądali
mecz baseballu.3-Edward i Rosalie,którzy komponowali i grali piękne oraz
różnorodne melodie.4-Esme i Carlise,którzy rysowali ,a dokładniej moja
teściowa uczyła mojego teścia.Teraz razem z moimi ekspertkami
ustalałyśmy listę gości.Mike Newton,Jesica Stanley,Angela Weber,Eric
Yourkie i Taylor Crowley.Renesmee pokazała mi ich twarze.Od razu
wiedziałam co to znaczy.Chciała bym jej coś o nich poopowiadała.No to
zaczęłam od Erica Yourkie, ponieważ z nim pierwszym rozmawiałam od
mojego przyjścia do szkoły zaraz po przeprowadzce z Phoenix.-Pamiętam
jak chciał zrobić o mnie artykuł, lecz odpuścił sobie zaraz po tym jak
go zaczęłam błagać by o mnie nie pisał.Następnie bronił mnie przed
innymi fotografami szkolnej gazetki.Był też o mnie zazdrosny.Wiedziałam
to po tym jak w mojej obecności patrzyła na Mike.Bardzo mi to
schlebiało, chociaż nic do niego nie czułam.Później Jesica
Stanley.Zapoznałam ją na lekcji języka hiszpańskiego.Następnie z nią i
jej grupką przyjaciół siadałam w stołówce.Jednak po tym jak Edward mnie
chwilowo zostawił skończyłyśmy z naszą przyjąźnią.Gdy byłam w depresji
tata chciał mnie odesłać od mamy, bo zamknęłam się w sobie , z nikim się
nie spotykałam i nie wychodziłam z domu, więc umówiłam się z Jess do
kina.Po wyjściu zobaczyłąm grupkę mężczyzn do których podeszłam ,a
jednym z nich nawet przejechałam się na motorze.Powiedziała mi wtedy, że
mogło mi się coś stać, on mógłbyc psychopatą i, że chyba
zwariowałam.Wtedy to był koniec.-Wcale nie.-wtrącił się Edward.-Czytałem
jej w myślach i kolegowała się z tobą tylko i wyłacznie ,żeby się
zbliżyć do Mike ,bo się w tobie podkochiwał.NIe chciałem cię zranić
.Chciałem tylko, żebyś znała prawdę.Więc już dawno ze sobą
skończyłyście.-Nie powiem zalała mnie fala smutku, ale domyślałam się
tego.-Dalej.Mike Newton.Był dla mnie cały czas bardzo miły, a potem
pracowaliśmy razem w sklepie jego matki ze sprzętem
sportowym.Ostatni.Taylor Crowley.Dzięki niemu poznałam pierwsze talenty
twojego ojca.Pewnego dnia gdy wjeżdżał na parking szkolny inne auto
wyjeżdżało ,więc żeby nie dopuścić do stuczki skręcił i pędził prosto na
mnie.Oczywiście jak Edward to zobaczył pędem do mnie podbiegł i
odepchnął jedną ręką furgonetkę Taylora na bok.Śmiesznie było jak kiedyś
tego samego dnia wszyscy trzej zaprosili mnie na bal
absolwentów.Myślałam, że nie wytrzymam.W chwili obecnej śmieję się z
tego, ale wtedy byłam naprawdę wściekła.-Renesmee podziękowała mi za
opowieści po czym usnęła w moich ramionach.Była już pora na nas ,więc
wróciliśmy do naszego kamiennego domku.Następnego dnia wstaliśmy i
poszliśmy do domu Cullenów.W drodze Renesmee uczepiła mi się pleców
mknęłam z nią przez las.Była wesoła, ponieważ wygrywałyśmy wyścig z
Edwardem.Najbardziej podobał jej się skok przez rzekę, a, że było gorąco
jej tata , a mój mąż ochlapał nas wodą mocno w niej stąpając.Udawaliśmy
również Johna z dżungli wisząc i skacząc po drzewach. Było cudownie
znów czuć podmuch wiatru we włosach.Przypomniała mi się chwila, gdy po
raz pierwszy go doświadczyłam.Byłam wtedy z Jacobem, który teraz jest
cały czas u swojego ojca.Rekompensuje mu swój nagły wyjazd, lecz dzisiaj
znów do nas przyjeżdża.A wracając do tematu jeździliśmy wtedy na
motorach, gdy Edwarda przy mnie nie było.W domu jak się tego
spodziewaliśmy był Jake.Renesmee rzuciła się mu na szyję i powiedziała o
przyjęciu.Następnie w organizacjach imprezy towarzyszył również jej
wilczek ,niestety Alice pozwoliła mu tylko słuchać, ponieważ nie ma
gustu.Jeszcze w ten sam dzień moja przyszywana siostra zadzwoniła do
wszystkich przyszłych gości przyjęcia i ich zaprosiła.Dzień zleciał
naprawdę szybko.-Wiesz co kochanie?- zaczął Edward.
-Tak?
-Bardzo mi imponujesz.-zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia.
-Naprawdę.Nie wiedziałem, że tak łatwo przyjdzie ci się kontrolować
przynajmniej przez rok.Moje przypuszczenia okazały się całkowicie
błędne.Odrazu po przemianie się kontrolowałaś,raz zrezygnowałaś z
polowania, a czułaś zapach ludzkiej krwi,co powinnaś ich zabić i
zostawić bez ani jednej kropli krwi w organizmie, a nie wstrzymywać
powietrze i uciekać od źródła smakowitej woni.-wydusił jednym tchem.
-Ciii.Mówiłam ci, że w lustrze zobaczę takiego wspaniałego człowieka jak ty.
-Nie porównuj mnie do ciebie.Nie dorównuję ci.
-Nieprawda-zaprzeczyłam.Następnie pocałowaliśmy się na zgodę i kolejny dzień dobiegł końca.
co sądzicie o moim 1 rozdziale 5 cz zmierzchu? Pomysł Od czasu kiedy należę do wampirzego świata bez myśli, że Volturi mogą znów nas nawiedzić w złych zamiarach jest cudownie.To znaczy wiem, że kiedyś jeszcze do nas wrócą dokończyć sprawy, których nie skończyli w taki sposób jaki Pokaż całość